Metamorfozy starych domów. Moje wyczyny remontowe.

dnia

W 300 letniej chacie nic nie jest oczywiste a zwykłe życie wygląda nieco inaczej. Jest jedną wielką przygodą i niespodzianką.

Żałuję, że nie pamiętam ze szczegółami jej pierwotności, ale byłam wtedy za mała i nie koniecznie zainteresowana strychem wypchanym słomą, brakiem podłogi, dziurami w suficie…

To był rok 1986. Wówczas marzyło się o nowoczesnych kafelkach ,prywatnej antenie satelitarnej i kolorowej telewizji. Rudera taka jak ta stanowiła swoisty obciach i nie przyznawałam się do niej w klasie. Mimo to świetnie się bawiłyśmy wraz z kuzynką jako dzieciaki. Była wolność, był strych, zakamarki , wiejskie koty oraz odrobina błota na grzęzowisku przed domem.

Wtedy remontowało się takie konstrukcje z tego co było. Ktoś coś wyrzucał z domu, oddawał z dobrego serca i ulgą, że pozbył się grata. Ktoś inny się cieszy, że może coś z tego sklecić i wykorzystać. Tutaj przydawało się wszystko i nic nie miało konkretnego stylu. W szybkim czasie powstała agroturystyka i baza noclegowa, przypominająca Łódź Piratów z Karaibów. Jeden wielki misz masz. Co łaska dała.

Nigdy tak naprawdę tutaj mi się nie podobało z wyjątkiem kilku kamiennych ścian w sieni, sropów sufitowych i … chyba tyle. Pokoje były jakieś dziwne, za małe, kolor drewna niejednolity, sztukateria pozbawiona gustu. Chata Zbója przez Zbójów robiona i kupa chrustu przed nią.  Ale co tam jakoś się żyło i dobrze bawiło. Dla dzieci ważniejsze było towarzystwo, pieczone kiełbachy i niezbadany teren. Z czasem stawało się tu coraz piękniej. Agroturystyka przyjmowała ludzi przez wiele lat i cieszyła się swoim klimatem. Nie do końca te wnętrza cieszyły mnie. Gdy ten etap dobiegł końca i dom stał się moim na wyłączność, wprowadziłam się z impetem do największego pokoju w całym domu i umierałam w nim poczucia ohydy. Wszystko w kolorze pstrokatej sraczki odbierało mi siły do życia i moje poczucie estetyki, które również zostało narażone na zagładę duchową. Leżała w łóżku zbitym z płyt i gapiłam się w sufit, to w podłogę, to na sraczkowate drzwi od szafy.

No i w końcu słowo się rzekło, feniks powstał z popiołów i w ręce mi wpadły wiadra z farbami, nowa energia, nowe spojrzenie na przestrzeń i świadomość, że z tym dam sobie radę sama!

Remont potrwał tydzień. Czternaście dni wiszenia na drabinie, w pozycjach joginów i nie tylko, dało zbawienny efekt dla tego wnętrza. Do zmiany przyczyniła się również wymiana oświetlenia na nowe, jasne, ledowe. Piętnastego dnia Bóg zesłał odpoczynek dla moich styranych rąk i mogłam je sobie wycałować w nagrodę za odwagę.

Dzielę się dzisiaj efektami i metamorfozą wnętrza starego domu . Trzy historie, trzy etapy istnienia tej przestrzeni. Jednocześnie chcę Wam powiedzieć, że warto walczyć o stare domu. Cos, co kiedyś było obciachem, dzisiaj stało się poszukiwanym tematem w budownictwie, designerstwie, dekoratorstwie.  O tym krzyczą blogerzy, instagramowcy, youtuberzy a filmowcy i fotograficy poszukuja takich zakątków do swojej twórczości  Piszę o tym i ja. A co tam.  Kręci mnie ten temat od 3 lat, a każdy remont sprawia ogromną radośc i wyzwanie. Efekty koją serce i oczy.

Oczywiście co jakiś czas w tej przestrzeni zmienia się dekoracja, wpadają nowe elementy.  Oceńcie sami.

Etap pierwszy. Rok 1986. Tutaj byo trzymane siano. Domy w tamtych czasach spełniły role wielofunkcyjne. Izba, sień obora, oraz pomieszczenia na siano.  Jeśli były kury, krążyły wszędzie.

61568079_10219221325662932_2728846048909852672_n61376339_10219221326502953_7357996263356235776_n

61590866_10219221326182945_8272851566151598080_n
Gdybym wtedy wiedziała… 

Etap III. Nie sfotografowałam dokładnie tego pokoju, jak wyglądał w okresie lat 90-tych i po roku 2000. Mniej więcej po rozbiórce dziwnej, stałej zabudowy oraz boazerii otrzymaam stan surowy. Obiecuję wygrzebać więcej starych zdjęć.

12
zaczynam transformację, rok 2017 

18582344_10212982930586954_4724415150214388415_n

Etap IV

Zadecydowałam, że ten dom będzie biały. Ogólnie chata położona jest w wąwozie i mocno obrosnięta zielenią. Taki mikroklimat ma swoją cenę. W środku bywa ciemno. Dlatego zdecydowałam o bieli i mocnym ledowym oświetleniu. Naprzemiennie i alternatywnie dołożyłam nastrojowe punkty o mniejszej mocy. Pierwotnie miało tu powstać atelie fotograficzne i do mojej pracy charakteryzatorskiej. Wnętrze miało byc dosyć minimalistyczne i przestronne, pozbawione wszelkich zbędnych gratów. Mam słabośc do jasnych podłóg i nie boję sie ich. Wbrew pozorom nie są ciężkie w utrzymaniu. Uff…

IMG_638718528006_10212982898266146_550986836940415768_n18447652_10212982896226095_6978651875388274988_n

Etap V

Zaintalowaliśmy kozę. Ponieważ przez środek pokoju przebiega komin od pieca kuchennego, nie było to rtudnością. Postanowiłam dodać tutaj ogrzewanie alternatywne. Wydajnośc tego pieca to 80 m2. Najlepiej sprawdza się palenie brykietem. Dzień ogrzewania – to paczka tego surowca i jest naprawdę tropikalnie. Nie mam tez problemów z utrzymaniem czystości. Klimat warty ceny. Koszt pieca około 400 zł. Pomysł trafiony w 10.

666

Etap VI

Jak widac długo nie wytrzymałam z aranżacjami. Zrobiło się nieco cieplej i pojawiło sie więcej elementów w tym pokoju. Wrzuciłam tez kilka nowych odcieni.

IMG_6701

22007797_2223019711257929_6895778552113035580_n
stanowisko do charakteryzacji

IMG_217033961281_10216304770030864_850279713585758208_n

IMG_2228

IMG_2203

Etap VII

Inspirowany naturą. Synergia kolorów. Pozostały zielenie, odrobina żółci i nadal biel. W tym klimacie czuję się najlepiej, mimo iż nawet komobinowałam z orientem i etno. Pojawiły się też elementy ręcznie robione. Można tutaj odpocząć.

IMG_9261IMG_9250IMG_9244

To nie jest koniec ręcznych przeróbek. W kolejnych tygodniach szykuje sie kuchnia, łazienka i Bóg wie co jeszcze tutaj wymyślę. Lato nie sprzyja remontom wnętrz. Jest sporo pracy plenerowej. Jednak postaram się działać na kilku liniach jednocześnie.

Trzymajcie kciuki! Dom jest jak twoje wnętrze, a co w Niebie, tak i na Ziemi.

Jeden komentarz Dodaj własny

  1. leptir pisze:

    jak dla mnie to ostatnia metamorfoza jest najlepsza, żółty jest troche agresywny. ja też lubie mieszkania i domy w bieli, ale skoro nie mam juz domu tylko malutkie mieszkanko to staram się je urządzić w „swoim klimacie ” czyli lata 60-70. Kiedy odejdę , córka pewnie urządzi je po swojemu. na razie cieszę się klimatem segmentów, wersalki, . Dużo bym zmieniła, lecz niestety hamulcem są finanse.
    pozdrawiam Czarodziejską Wróżkę 🙂

    Polubienie

Dodaj komentarz